Magiczne Roztocze – spływ Tanwią z Przystani „u Malinowskich”

Spływ Tanwią: Pisklaki → Stare Króle
19 km │ ok. 4 h │ poziom trudności: łatwa


Gdzie zaczyna się przygoda

Kiedy opuszczasz główną szosę i skręcasz w wąską drogę prowadzącą do Pisklaków, krajobraz zaczyna mięknąć. Wzgórza Roztocza falują jak łagodny dywan, a zapach żywicznych lasów miesza się z chłodem porannej mgły. W samym sercu tej krainy płynie Tanew – rzeka tak czysta, że potrafi odbić koronę drzew niczym lustro. To właśnie tutaj, przy drewnianym pomoście oznaczonym szyldem „Przystań u Malinowskich”, zaczyna się 19‑kilometrowa wyprawa, którą długo nosi się w pamięci.

Gospodarze witają jak starych znajomych. Pan Marcin już podaje lekkie, polietylenowe kajaki; wszystko odbywa się naturalnie, bez niepotrzebnego pośpiechu. Krótka odprawa – kilka zdań o technice wiosłowania i o tym, że szumiące progi najlepiej brać środkiem nurtu – sprawia, że nawet debiutanci czują się pewnie. Zanim się obejrzysz, dziób kajaka miękko wsuwa się w prąd, a od codzienności odgradza Cię smuga zieleni i szmer wody.


W objęciach Tanwi

Pierwsze kilometry płyną leniwie. Woda przyjemnie muska dłonie, a poranne światło, filtrowane przez liście dębów i sosen, rysuje na tafli ruchomy kolaż. Rzeka wije się jak jasna wstążka; za każdym zakrętem odkrywa nową scenę – czasem piaszczystą łachę idealną na piknik, czasem leśny tunel, w którym śpiew ptaków niesie się echem.

Średnie tempo Tanwi sprawia, że cała trasa zajmuje około czterech godzin niespiesznego wiosłowania. To wystarczająco długo, by się nasycić widokami, ale zbyt krótko, by zdążyła wkraść się nuda.


Meta w Starych Królach i powrót z wiatrem we włosach

Kiedy nurt zwalnia, a po prawej stronie miga drewniany mostek prowadzący do Starych Króli, wiesz, że dotarłeś do celu. Na końcu trasy czeka pan Marcin — niezastąpiony organizator spływu. Z uśmiechem pomaga sprawnie załadować kajaki na specjalną przyczepę, a uczestników zaprasza do wygodnego busa. Podróż powrotna do Pisklaków trwa kilkanaście minut i wcale nie jest nudna — pan Marcin umila czas, opowiadając ciekawe historie i anegdoty o okolicznych atrakcjach turystycznych, które aż proszą się o odwiedzenie w kolejnych wolnych chwilach.

Po powrocie na miejsce czeka jeszcze jedna przyjemność — grill w plenerze. Aromaty pieczonych kiełbasek i świeżego pieczywa unoszą się w powietrzu, a rozmowy o zaliczonych (i czasem zalanych) zakrętach rzeki trwają jeszcze długo po zachodzie słońca.

Za całą przygodę, obejmującą wynajem dwuosobowego kajaka, transport sprzętu i uczestników, zapłacisz około 110 zł — i jest to cena, za którą dostajesz nie tylko świetną organizację, ale i wspomnienia, które zostaną z Tobą na długo.


Dlaczego właśnie Roztocze?

Bo to miejsce wciąż pachnie autentycznością. Nie usłyszysz tu ryku skuterów wodnych, za to szansa spotkania zimorodka jest wyższa niż zasięgu LTE. Wieczorem las milknie, a Ty możesz posiedzieć przy ognisku z gospodarzami, słuchając historii o czasach, gdy na Tanwi pływały tratwy z drewnem dla ordynacji Zamoyskich. Gwiazdy wiszą nisko, temperatura spada o kilka stopni, a Ty wiesz, że jutro obudzisz się bardziej wypoczęty, niż gdybyś przespał całą noc w hotelowym SPA.

Magiczne Roztocze pokazuje, że prawdziwa odnowa kryje się w prostocie – w miękkim nurcie rzeki, w zakolu pachnącym żywicą i w serdecznym „dzień dobry” Malinowskich, które brzmi tak, jakby mówiły: „Rozgość się. Rzeka poczeka”. Jeśli więc szukasz przygody, zapnij kamizelkę, uśmiechnij się do słońca i pozwól, by Tanew zabrała Cię z Pisklaków aż do Starych Króli.która nie wymaga opaski fitness, a daje sto procent satysfakcji, wskakuj w kajak, złap za wiosło i daj się Tanwi ponieść ku własnej opowieści.